• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

jestem jaki jestem

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Lipiec 2022
  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Listopad 2019
  • Październik 2019
  • Wrzesień 2019
  • Sierpień 2019
  • Lipiec 2019
  • Czerwiec 2019
  • Maj 2019
  • Kwiecień 2019
  • Marzec 2019
  • Luty 2019
  • Styczeń 2019
  • Grudzień 2018
  • Listopad 2018
  • Październik 2018

Najnowsze wpisy, strona 20


< 1 2 ... 19 20 21 22 23 >

Spokój

 

A po nocy, przychodzi dzień, a po burzy spokój. Odzyskanie równowagi, pozbycie się złudzeń, że wszystko da się załatwić w sposób nie urągający przyzwoitości legł w gruzach. Czas zatem na działania mniej komfortowe, ale konieczne. Chyba pierwszy raz od tygodnia tak szczerze się uśmiechnąłem godzinkę temu. Po prostu decyzja była dobra. Oczywiście czas przebny, żeby tę równowagę odzyskać, ale najważniejsze, ze wiem już dokladnie, co mam robić

 

 

 

Krzyków, wrzasków, pretensji dość, koniec z dziadostwem.

 

 

 

Spisujemy się jutro i kontynuujemy

 

20 października 2018   Dodaj komentarz

Siekiera

 

Jakieś torebki od bułek na podłodze, dwie parówki, pół bułki, bo jeść się nie chce, gdzieś widzę 3 zupki chińskie, bo nie chce mi się dla siebie gotować, reszta herbaty, jakaś śmierdząca, do której dolałem śmietankę, żeby zabić ten smród. Kartonik okropnego soku z promocji. Komputer-cały mój świat, obok zeszyt i długopis jako wspomagacze do pracy, na nim pilot, włączony telewizor, którego nie oglądam, otwarte drzwi do toalety i włączony wentylator, ale i tak wszystko siekiera od kosmicznej ilości wypalonych i palonych papierosów. Kończą się, będę musiał znów wyjść po zapas na nockę.

 

Piszę, piszcie do mnie, wiem, ze sobota.

 

Może Grechuta? Może Satie, nie, Satie za ciężki na teraz, Kaczmarski? Też nie, bo kojarzy się z alkoholem. Oczy bolą od czytania, muszę chwilę odpuścić, ale nie chcę. Film odpada, na dworze zimno, nie mam kurtki, tylko po zapas papierosów i wracam. Śmieci może wyrzucę, ale jeszcze jest wolne miejsce. Mam takie siwe włosy, dramat.

 

Pracy więcej potrzeba, dużo. Pracy i pisania i ludzi...Nic innego na te chwilę nie mam. Bardzo ciężko się przyzwyczaić do braku obowiązków.

 

Troszkę później zadzwonię do dzieci.

 

 

 

Zapyta Bóg w swym Niebie, co dałem mu....od siebie.

 

 

 

20 października 2018   Dodaj komentarz

Zero

 

i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy

 

 

 

Pewien bohater z filmu obyczajowego spotkał się z innym bohaterem w jego domu mówiąc na wstępie, że jest na swoim. Było tam jeszcze dwoje obserwatorów, zdaje się dwie kobiety, z czego jedna była rodziną tego, który został odwiedzony. Wywiązała się dyskusja, gdzie odwiedzający bohater powiedział do odwiedzanego, że jest zerem, że jest chujem. Oburzony, obrażony bohater chciał się pobić z bohaterem, który go obraził. Bohaterka, która była rodziną obrażonego bohatera nie stanęła w jego obronie, nie powiedziała nic, zaś obrażający bohater zamiast podjąć wyzwanie, podnieść rękawice zadzwonił po policję. Później zaś bohaterka, po pięciu tygodniach, która była rodziną obrażonego bohatera, zapomniała o sprawie, uznała, że było wszystko w najlepszym porządku. Morał tego filmu jest taki, że bohater do końca życia pamiętał już o tym. Wydaje się zasadnym pytanie, czy takiemu bohaterowi, który w ten, absolutnie niedopuszczalny sposób obraził innego bohatera warto podać rękę. Skądinąd wiadomo, ze wcześniejszych scen filmu, że byli inni bohaterowie, którzy go znali i mieli o nim jak najgorsze zdanie z wielu powodów. Warto wiedzieć, że najczęściej jest tak, że ludzie, którzy wypowiadają się na temat innych dusz, zapewne patrząc w lustro, widza olbrzymie kółko.

 

 

 

Pamiętam jeszcze jeden podobny film obyczajowy. Być może to był odcinek z tego samego serialu. Wieść niesie, że pewien bohater, był ze swoją małżonką na spotkaniu, jakimś rodzinnym. Tamże ten bohater usłyszał od bohaterki, która nie była jego rodziną, że jest złym ojcem. Słyszała to małżonka bohatera, słyszeli to inni bohaterowie tam obecni, którzy byli bliżsi jej. Małżonka bohatera zupełnie nie zareagowała na zniewagę, chociaż doskonale to słyszała. Bohater z uwagi na to, że była to kobieta, schował to w sercu, które kiedyś pękło. Później wiele razy bohater widział się z tą kobietą, ale ona nie wracała do tego tematu. Po jakimś czasie ta kobieta sama została doświadczona przez los.

 

 

 

Jaki jest morał? Jaki kurwa morał?

 

Warto być człowiekiem, czy nie...? Warto szeptać, gdzie inni krzyczą? Warto się nie odzywać i udawać głupka, czy się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości?

 

20 października 2018   Dodaj komentarz

Zbrodnia

 

ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają

 

masz mało czasu trzeba dać świadectwo

 

 

 

Nie, nie pogarda, tylko na powróz ich trzeba. Na powróz w imię sprawiedliwości, nie sprawiedliwości społecznej, tylko sprawiedliwości boskiej. Cóż to jest sprawiedliwość? Jest to niezbywalna chęć oddawania komuś tego, co jest mu należne. Mordercy powróz, a żołnierzowi pluton egzekucyjny. Trzeba dać świadectwo...bo masz mało czasu.

 

Albowiem każda zbrodnia wymaga kary, wymaga osądzenia i kary. Od wykonania kary wobec wyższych celów można odstąpić, natomiast musi ona być wymierzona. Dotyczy każdej duszy zagubionej, każdego człowieka, bo nie to umniejsza szacunku jakim się go darzy. Kiedyś idącemu na szafot, czy pod ścianę towarzyszył ksiądz, też bliska osoba i wcale nie są to pogańskie zwyczaje, jak to powiedziano w Krzyżakach. To w imię zasad i niezbywalnych wartości praktykowano takie zwyczaje; nie potępiano człowieka, tylko jego czyny.

 

Takie zwyczaje, a raczej zasady dotyczą również dusz, których czynów, czy zachowań nie sposób tolerować w pojęciu innego człowieka. Jednak ja uważam, że każdy człowiek ma w sobie ppokłady dobra i do oceny pozostaje jakie. Każdy ma wrodzone dobro i od jego wyborów zależy jak będzie to wykorzystane. Nie zakochałem się kiedyś w potworze, tylko ważyłem, co jest dla mnie najważniejsze, patrzyłem na to dobro, starałem się ocenić ile jego pokładów odnajdę w kopalni serca. Zaradność, gotowość do przetrwania w najtrudniejszych sytuacjach była ujmująca, zaś gospodarność i oszczędność świadczyły o silnym charakterze, skorym do poświęceń. Przypominał mi się dziadek, który zawsze z prostym kręgosłupem stawał i walczył z największymi upiorami. Miał zawsze swoje zdanie, ale go nie narzucał. Przypominał mi się kolega, który mawiał, że nie dobrobyt zdobi człowieka, tylko to, że w harmonii życia można go zdobyć, a my nie mieliśmy praktycznie nic.

 

Nie zwracałem uwagi, że pod maska siły ducha, twardości, kryją się upiory tak trudnego charakteru, trudnego dla mnie do zaakceptowania, która wyjdą na powierzchnię, pokażą swoje zęby, diabelski ogień.

 

Przekonanie o tym, że nic złego się nie stanie, spowodowało, że pojawił się alkohol, czasem więcej, a czasem mniej. Upiory zaczęły wychodzić, pogrążało to coraz bardziej mnie w pewności, że to ona jest źródłem mojego cierpienia, było chlania coraz więcej i coraz więcej. Żyłem w świecie iluzji i oczywiście zaprzeczeń. Przecież ja nic złego nie robię, to tylko od czasu do czasu, małe ilości. Przecież ja mogę nie pić, to nie jest problem, nic złego się nie dzieje. To tylko na imprezach, czy na grillu, to tylko dlatego, ze była impreza firmowa, to dlatego, że dawno się z kimś nie widziałem. Musiałem leczyć kaca, potrzeby stawały się coraz większe, a ja tłumaczyłem, że jedno piwo nie zaszkodzi, byłem na permanentnym głodzie.

 

To dopiero początek.

 

 

 

Ona cierpiała, ja tego nie widziałem zamroczony i szukający okazji, a demony szalały...

 

20 października 2018   Dodaj komentarz

Błoto

 

Nie uskarżam się gdy coś zgnije lub coś padnie mimo chęci. Bo to całe nieszczęście w swoim ręku miałem i dziękuję, że jeszcze coś zostało. Zagrodziłem drogę do upadku na dno mojego serca, które mocno krwawiło, wydaje się, że pękło pewnego październikowego dnia i cieszę się, że nie było większych szkód, mimo że są ogromne. Chcę sprawdzić w jakie korzyści zamienią się te szkody i chcę zebrać ich owoce. Chcę zbadać wartość lekkomyślności, próżności i pychy w obliczu, odpowiedzialności i pokory. Nic bowiem nie jest takie jak wygląda na zewnątrz, bo to najważniejsze, jest niewidoczne dla oczu.

 

 

 

Wszystko jest ukryte w nieprzebranych czeluściach umysłu, każdego umysłu. Tego, który mówi to moje, tamto też moje, tego nie dotykaj, bo moje, tym się nie zajmuj, bo moje, tym się nie interesuj, bo moje, teraz będzie tak, jak ja uważam, a nie inaczej, nie, bo nie chcę, nie tak, , nie, nie nie, bo mi się nie podoba, nie tak, bo nie mam czasu, nie tak, bo nie pora, nie tak, bo za gorąco, nie tak, bo za zimno, nie teraz, tylko jutro, nie jutro, tylko w tej chwili, nie teraz, tylko za rok, nie ten kolor, tylko inny, nie, nie to miejsce, tylko inne, nie ten kanał, tylko inny, bo ja tak chcę, nie w ten sposób, tylko inny, nie ten smak, tylko inny, a może jeszcze inny, bo nie dobre, dobre i tak będzie, bo ja tak chcę, nie ten kwiat, tylko inny, nie ten parasol, bo za duży, nie ten, bo za mały, nie ten znów, bo nie pasuje, nie ten bo duży, nie ten, bo wiatr go porwie. Nie ten wreszcie budyń tylko taki, nie ta kawa, tylko inna, bo inna niedobra, nie ten film, tylko inny, teraz taniec, a teraz siedzimy, ten jest taki, a tamten to głupek, bez końca można, absolutnie bez końca. Ale takim duszom również należy się szacunek z takiego powodu, że przyszli na świat z przyrodzoną godnością, której nigdy nie można im odebrać. To nie jest ich wina. Zapewne te skrajności mają swoja proweniencję ukrytą w młodości, w dzieciństwie. Tacy już są i należy to uszanować, zaakceptować, co nie znaczy w żadnej mierze, że trzeba się z tym zgadzać. Każdy jest innym człowiekiem, ma swoje potrzeby, oczekiwania, własne smutki i radości, własne argumenty. Każdy wszak wymaga szacunku. Nie oznacza to również, a może przede wszystkim nie wolno takim duszom narzucać swojego punktu widzenia innym dzieciom tego świata. Dochodzimy wtedy do absurdalnego przekłamania pojęcia przyzwoitości i tolerancji.

 

 

 

Cóż to jest tolerancja? Etymologia tego słowa jest dość prosta, ale często spotkać się można z aberracyjnym wypaczeniem tego pojęcia. Tolerancja, to akceptacja, zgoda na odmienność, na inne wyznanie, pomysły, potrzeby; wszystko się zgadza. Różnica we właściwym jej pojmowaniu polega na tym, że tolerancja kończy się wtedy, gdy tolerowany narzuca własną osobowość, tolerancja kończy się wtedy, gdy mówiąc wprost, zaczyna się wolność drugiego człowieka. Ot, po prostu wtedy, gdy tolerowany dopuszcza się takich czynów, zachować, że tolerujący może dać kopa w tyłek, odmówić dalszej współpracy.

 

 

 

Ważne jest również zachowanie innej duszy, albowiem działa to w obie strony. Dojdę do pojęcia kompromisu, syndromu sztokholmskiego oraz AA oraz DDA . Dojdę to tego czy są słuszne działania, aby w imię wyższych konieczności, np. dzieci - polegnąć. Myślę, że warto, myślę, że nie tylko wobec tak nadrzędnego celu. Pytanie jest w jaki sposób, kiedy i gdzie.

 

Wszystko przede mną.

 

 

 

Czy nie jest lepiej szeptać tam, gdzie inni krzyczą? Czy warto jest nie wierzyć w nic? Czy warto żyć tylko dla siebie? Czy warto w obliczu trwogi szukać pomocy, a potem o tym starać się pamietać? Czy warto zapominać o swoich obrzydliwych czynach? Czy warto mówić, że coś nie było, skoro było? Czy warto mieć romantyczną duszę i sięgać tam, gdzie może coś uda się znaleźć - to coś znaleźć...? Czy warto stanać przed lustrem w prawdzie, nie dla poklasku i samozachwytu-wyłącznie dla siebie

 

19 października 2018   Dodaj komentarz
< 1 2 ... 19 20 21 22 23 >
To_tylko_ja_ | Blogi