Ideał
Tak...
W pewnym sensie była moja żona ideałem kobiety. Była dla mnie, ale dla mnie już nie będzie.
Przecież ona doskonale wiedziała, że ja kocham. Za to kom właśnie była. Dziewczyna, która chce wyrwać się do lepszego troszkę świata. Coś zobaczyć. Dziewczyna absolutnie zaradna i oszczędna. To był ten ideał o jakim marzyłem.
I nigdy w tym sensie nie powiedziałem jej, że mnie się nie podoba, a wręcz przeciwnie. Ludzie, którzy mnie znają zawsze potwierdzają, że tak właśnie o niej się wypowiadałem.
Jednak zabrakło tych chwil ciekawych i też takich do których uciekamy z codzienności utrapień tego życia. Nie dało się przetrwać. Nie dało się nawet odejmując od ust tę odrobinę siebie wytrzymać ciężaru utrapień. Zło w tym przypadku, ten diabeł z Dantego zwyciężył.
Trzymajcie się. I mimo wszystko. Mimo tych ran, cierpienia, słuchania dobrych ludzi on wygrał.
Przegrałem...