Siekiera
Jakieś torebki od bułek na podłodze, dwie parówki, pół bułki, bo jeść się nie chce, gdzieś widzę 3 zupki chińskie, bo nie chce mi się dla siebie gotować, reszta herbaty, jakaś śmierdząca, do której dolałem śmietankę, żeby zabić ten smród. Kartonik okropnego soku z promocji. Komputer-cały mój świat, obok zeszyt i długopis jako wspomagacze do pracy, na nim pilot, włączony telewizor, którego nie oglądam, otwarte drzwi do toalety i włączony wentylator, ale i tak wszystko siekiera od kosmicznej ilości wypalonych i palonych papierosów. Kończą się, będę musiał znów wyjść po zapas na nockę.
Piszę, piszcie do mnie, wiem, ze sobota.
Może Grechuta? Może Satie, nie, Satie za ciężki na teraz, Kaczmarski? Też nie, bo kojarzy się z alkoholem. Oczy bolą od czytania, muszę chwilę odpuścić, ale nie chcę. Film odpada, na dworze zimno, nie mam kurtki, tylko po zapas papierosów i wracam. Śmieci może wyrzucę, ale jeszcze jest wolne miejsce. Mam takie siwe włosy, dramat.
Pracy więcej potrzeba, dużo. Pracy i pisania i ludzi...Nic innego na te chwilę nie mam. Bardzo ciężko się przyzwyczaić do braku obowiązków.
Troszkę później zadzwonię do dzieci.
Zapyta Bóg w swym Niebie, co dałem mu....od siebie.
Dodaj komentarz