• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

jestem jaki jestem

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Lipiec 2022
  • Lipiec 2021
  • Czerwiec 2021
  • Maj 2021
  • Luty 2021
  • Styczeń 2021
  • Lipiec 2020
  • Czerwiec 2020
  • Maj 2020
  • Kwiecień 2020
  • Marzec 2020
  • Listopad 2019
  • Październik 2019
  • Wrzesień 2019
  • Sierpień 2019
  • Lipiec 2019
  • Czerwiec 2019
  • Maj 2019
  • Kwiecień 2019
  • Marzec 2019
  • Luty 2019
  • Styczeń 2019
  • Grudzień 2018
  • Listopad 2018
  • Październik 2018

Archiwum 19 października 2018


Błoto

 

Nie uskarżam się gdy coś zgnije lub coś padnie mimo chęci. Bo to całe nieszczęście w swoim ręku miałem i dziękuję, że jeszcze coś zostało. Zagrodziłem drogę do upadku na dno mojego serca, które mocno krwawiło, wydaje się, że pękło pewnego październikowego dnia i cieszę się, że nie było większych szkód, mimo że są ogromne. Chcę sprawdzić w jakie korzyści zamienią się te szkody i chcę zebrać ich owoce. Chcę zbadać wartość lekkomyślności, próżności i pychy w obliczu, odpowiedzialności i pokory. Nic bowiem nie jest takie jak wygląda na zewnątrz, bo to najważniejsze, jest niewidoczne dla oczu.

 

 

 

Wszystko jest ukryte w nieprzebranych czeluściach umysłu, każdego umysłu. Tego, który mówi to moje, tamto też moje, tego nie dotykaj, bo moje, tym się nie zajmuj, bo moje, tym się nie interesuj, bo moje, teraz będzie tak, jak ja uważam, a nie inaczej, nie, bo nie chcę, nie tak, , nie, nie nie, bo mi się nie podoba, nie tak, bo nie mam czasu, nie tak, bo nie pora, nie tak, bo za gorąco, nie tak, bo za zimno, nie teraz, tylko jutro, nie jutro, tylko w tej chwili, nie teraz, tylko za rok, nie ten kolor, tylko inny, nie, nie to miejsce, tylko inne, nie ten kanał, tylko inny, bo ja tak chcę, nie w ten sposób, tylko inny, nie ten smak, tylko inny, a może jeszcze inny, bo nie dobre, dobre i tak będzie, bo ja tak chcę, nie ten kwiat, tylko inny, nie ten parasol, bo za duży, nie ten, bo za mały, nie ten znów, bo nie pasuje, nie ten bo duży, nie ten, bo wiatr go porwie. Nie ten wreszcie budyń tylko taki, nie ta kawa, tylko inna, bo inna niedobra, nie ten film, tylko inny, teraz taniec, a teraz siedzimy, ten jest taki, a tamten to głupek, bez końca można, absolutnie bez końca. Ale takim duszom również należy się szacunek z takiego powodu, że przyszli na świat z przyrodzoną godnością, której nigdy nie można im odebrać. To nie jest ich wina. Zapewne te skrajności mają swoja proweniencję ukrytą w młodości, w dzieciństwie. Tacy już są i należy to uszanować, zaakceptować, co nie znaczy w żadnej mierze, że trzeba się z tym zgadzać. Każdy jest innym człowiekiem, ma swoje potrzeby, oczekiwania, własne smutki i radości, własne argumenty. Każdy wszak wymaga szacunku. Nie oznacza to również, a może przede wszystkim nie wolno takim duszom narzucać swojego punktu widzenia innym dzieciom tego świata. Dochodzimy wtedy do absurdalnego przekłamania pojęcia przyzwoitości i tolerancji.

 

 

 

Cóż to jest tolerancja? Etymologia tego słowa jest dość prosta, ale często spotkać się można z aberracyjnym wypaczeniem tego pojęcia. Tolerancja, to akceptacja, zgoda na odmienność, na inne wyznanie, pomysły, potrzeby; wszystko się zgadza. Różnica we właściwym jej pojmowaniu polega na tym, że tolerancja kończy się wtedy, gdy tolerowany narzuca własną osobowość, tolerancja kończy się wtedy, gdy mówiąc wprost, zaczyna się wolność drugiego człowieka. Ot, po prostu wtedy, gdy tolerowany dopuszcza się takich czynów, zachować, że tolerujący może dać kopa w tyłek, odmówić dalszej współpracy.

 

 

 

Ważne jest również zachowanie innej duszy, albowiem działa to w obie strony. Dojdę do pojęcia kompromisu, syndromu sztokholmskiego oraz AA oraz DDA . Dojdę to tego czy są słuszne działania, aby w imię wyższych konieczności, np. dzieci - polegnąć. Myślę, że warto, myślę, że nie tylko wobec tak nadrzędnego celu. Pytanie jest w jaki sposób, kiedy i gdzie.

 

Wszystko przede mną.

 

 

 

Czy nie jest lepiej szeptać tam, gdzie inni krzyczą? Czy warto jest nie wierzyć w nic? Czy warto żyć tylko dla siebie? Czy warto w obliczu trwogi szukać pomocy, a potem o tym starać się pamietać? Czy warto zapominać o swoich obrzydliwych czynach? Czy warto mówić, że coś nie było, skoro było? Czy warto mieć romantyczną duszę i sięgać tam, gdzie może coś uda się znaleźć - to coś znaleźć...? Czy warto stanać przed lustrem w prawdzie, nie dla poklasku i samozachwytu-wyłącznie dla siebie

 

19 października 2018   Dodaj komentarz

Nie ma

no nie ma, nie ma komu zrobić obiadu, kanapek, kupić słodkości, widzieć jak się tym delektują. Dla siebie mi się nie chce. Praca i telefony i telewizor i mnostów papierosów. Kawy nie lubie w szklance, czasem herbata. Jakaś bułka z serem, parówka, rzadko coś ciepłego. Nie mam ochoty nigdzie chodzić. Piszę tylko, piszę w kółko. Trzeba się trzymać mocno, znaleźć ukojenie.

Filmy? Nie pasuje. Czytać ok, odchamić się trzeba. Złapać byka za rogi. Nie nudzić się, dużo, dużo i jeszcze więcej pracować. Od rana do nocy i w nocy, chociaż snu brakuje i to bardzo. Nie, nie mam koszmarów, po prostu krótko śpię. Nie mam obrzydliwych myśli jak kiedyś, nie łamię się na to, nie klękam. Sam tak chciałem przecież, nikt mnie nie namówił. Dość krzyków i trzaskania drzwiami. Dość pretensji i nie liczenia się ze moim zdaniem i pomysłami, jakiekolwiek by one nie były. Dość. Nie da się powiedzieć, że mi dobrze, albo bardzo dobrze. Ale patrze na to inaczej. Nie przyzwyczaiłem się jeszcze, że mam mniej obowiązów i wpadam w refleksje i zadumę. Często.

Gdy duzo pracy, pisania i czytania, to czuję się rewelacyjnie, chociaż wiem, że obowiązki być muszą. Miałem, ale nie mam, szukam innych. Patrzę na zegarek i się zastanawiam, czy już mogę zadzwonić co swojego Anioła, czy jeszcze nie, piszę z Wami, daje to dużo mocy.

Nie, no dobrze nie jest, ale nikt już na mnie nie wrzeszczy. Będzie dobrze, jest dla kogo żyć. Trochę świata zobaczyłem, więcej oczywiście kraju. Chcę więcej, chce z dziećmi go ogladać.

 

19 października 2018   Dodaj komentarz

Sen...

 

Czy sen jest dobry na wszystko? Oczyszcza umysł i ciało, ale czy na pewno? Czy praca jest dobra na wszystko? Czy żyję po to, żeby pracować, czy też pracuję, żeby żyć? Czy tęsknota jest dobra na wszystko? Daje motywację do działania, tworzy obraz pomysłów przyszłości. Czy tęsknota jest za czymś, czy o czymś? Czy upadek jest dobry na wszystko? Daje możliwość podniesienia się ale też stanowi krok do zapadnięcia w odchłań ciemności. Czy optymizm jest dobry na wszystko? Pozwala kroczyć do celu, ale może być źródłem zuchwałości. Czy może uśmiech jest dobry na wszystko? Jest wyrazem zadowolenia, czy nie może prowadzić do pychy? Czy smutek jest dobry na wszystko? Opowiada o porażce, ale czy nie może być początkiem odnowy i być motywacją do zmian?

 

Czy jest wreszcie wydarzenie, czy też, czy są jakieś emocje, które jednoznacznie mogą ocenić człowieka, czy on jest wartościowy albo nie?

 

Właściwie wszystkiego można doświadczyć, stanąć wobec sytuacji, która wydaje się być końcem albo początkiem.

 

„Tata, nauczyłam się dziś na religii o aniołkach”. Co to znaczy?

 

Ja na pewno chcę dzielić wszystkie smutki i radości moich dzieci. Chcę z nimi być i w smutku i w chorobie, chcę być z nimi w radości i sukcesach. Chcę nauczyć ich nie co myśleć, tylko jak myśleć, pozostawiając im wybór jak żyć. Pokazywać zagrożenia, ale też te lepsze strony codzienności. Nie popadać w rutynę, które bezwzględnie i zawsze doprowadza do porażek. Chcę dać im trochę szaleństwa, chcę, żeby oglądały świat. Bo im się to należy.

 

19 października 2018   Dodaj komentarz
To_tylko_ja_ | Blogi