A dzis 18:11 i widno...
Ano wyobrażam sobie, bo przecież nikt z trzyczków mnie się nie spowiada, chociaż paru tam pomysłowych jegomościów gdzieś tam bywa, a może chowa, bo tu i ówdzie słychać stąpanie kopyt, również nocny skowyt, który zapewne nie daje im spać- no i prawidłowo, sprawiedliwie. No dobrze, niech stąpają dziarsko, w pełnym rynsztunku, bo niby jak inaczej mogą obronić naszą Ojczyznę. Tak, ja wiem, że te słowa jakieś patetyczne, powie ktoś: „co ty pierdolisz”. Oto nie, nie co ja pierdolę, tylko problem polega na tym co oni mają w swoich głowach.
Zatem do rzeczy. Są dwa, no może trzy rodzaje szabesgojów. Pierwsze najlepsze wywąchane, ale ja lubię czosnek, (szaber)goje polegają na tym, że robią to świadomie, są świetnie wykształceni i chcą zniszczyć cywilizację łacińska, do której jakby nie zwał polskość należy. Drugi odłam to ludzie drugiej kategorii, którzy przebierają nogami, by ze stołu pańskiego wyszarpać okruchy. Nie, nie okruchy, raczej jakieś rzygowiny spływające, chcą to doustnie brać i jeszcze czekają na kolejne konfitury, może w postaci jeszcze mnie komfortowej. Trzeci zaś sort tego całego bałaganu, to ludzie nie warci niczego, hmmmm. Taki sort wysortowany, może raczej wyresortowany na przykład z ochrany carów co samego Borysa znali, który to jak mówią pisma własnego syna młotem ukatrupił lub też z czasów późniejszych gdy oto w Gruzji znanym gangsterem był kostropaty po ospie Koba, syn szewca każdego dnia bity. A może biedak Ilicz Ulianow z rodziny postępu, na pewno nie posiadający napletka, a może towarzysz Lejba Brojnstein, co to sobie wymyślił, że człowiek to nie człowiek, lecz jakiś numer (vide: PESEL). Nie boję się mówić tego, co myślę, bo przecież Rząd mówi słowami swoich śpiewaków tu i tam, że można mówić to, co się myśli. W tymże cała nadzieja, bo przecież warto wiedzieć o czym lud myśli, niż bujać z obłędzie i myśleć, ze lud myśli inaczej. „Jeśli oni chcą wojny na wyniszczenie, to będą ją mieli”. Powiedział to trzytygodniowym odlocie alkoholowym Koba i posłał swoje kurczaki na rzeź, posłał jak Fiodorowicz Dostojewski baranów na śmierć. Często myślę, że o tym, bo jak mówią, rewolucja nie potrzebuje mózgu, lecz potrzebuje krwi. On to dał, on to wygrał. Oto również w Jałcie, gdzie jak wmawiają, mało tego, karzą wierzyć, że było to kontrakt wojenny, konsekwencje historyczne. To wszystko nieprawda. Po prostu Polskę opierdolili przy stole szulerzy pierwszej klasy, bo być może, a raczej na pewno, grali znaczonymi kartami, typowa wolta 3+1+4+14. Kto wie, ten rozumie, może być 4+1+4+17, to jest to samo.
Piłem kiedyś wódkę, wszystko piłem, nie piłem tylko wynalazków, nie piłem perfum, nie piłem denaturatu, nie piłem też pewnie stu produktów, które miały w sobie alkohol, ale chlałem na umór, dzień za dniem. Trzy razy mnie moja żona wywalała na zbity pysk.....
jutro dalej....