Ktoś skrewił?
No, kochani, oj dzieje się dużo, oj dużo....
Chyba najgorsze w tym całym bałaganie jest to, że kupczą nasi politycy stricte istnieniem Narodu. Kupczą „dziady i zasrańce” naszym istnieniem, a my jako Naród zoperowany bez przerywania snu tratujemy to, jako normę.
Oglądałem jakiś czas temu rozprawę w Sądzie, nie ma znaczenia jaką oraz nie ma znaczenia, któż powodem był, a któż pozwanym. Ja oczywiście szanuję wiedzę i wykształcenie radców, prokuratorów, tudzież sędziów, ale wystarczy mianowicie wejść sobie na youtube i bez problemu, nawet mało spostrzegawczy obserwator może odnotować otóż taką wymianę zdań:
„ Czy cham to jest określenie obelżywe?
No kiedyś było obelżywe, ale jeśli Głowa Państwa tak określa obywatela, to należy to określenie traktować, jako jak nobilitujące”.
Można rozwinąć pokłady fantazji i pytać dalej. Mianowicie, któż to jest „skurwysyn”. Dla Pana Szechtera skurwysyn to każdy, kto zadaje pytania za trudne do jego pojęcia rzeczywistości. Natomiast „człowieki honoru” to czekiszkak trzygwiazdkowy urodzony „podobno w Galicji”, jeszcze za wczesnej, może nawet jeszcze planowanej Sanacji, ale operacja „trust” już dawno była w fazie realizacji i i inny pięciogwiazdkowy, ponoć szlacheckiego rodu. No może szlacheckiego, ale to szlacheckiego według umowy? Według pisanego scenariusza? Czy może coś tu nie pasuje do końca?
Poszukamy dalej, bo kim będziemy, jeśli nie poznamy dziejów, wojen i pokoju, zabaw i trosk, ucisku i powstań, heroizmu i zdrady.