Guziki
A co byłoby gdy...
A co byłoby, gdyby Szechterowi po mieczu i Kaczyńskiemu się zaspało, gdyby dostali gorączki lub któryś z nich częściej odwiedzał szpital w Bydgoszczy?
Oni mnie się nie spowiadają, ze swoich pomysłów, ze swoich pragnień, ani dążeń. Nie spowiadają mnie się ze swoich porażek, zwycięstw, wzlotów, ani upadków. Nie spowiadają się mnie jak się czują, z kim sypiają, ani na co chorują. Zatem puśćmy na chwilę odrobinę fantazji i zastanówmy się, co takiego mogłoby się stać. Oto moje myśli za Mistrzem Stanisławem bładzą gdzieś w takich to okowach, że mądre głowy tudzież zapraszane każdego dnia do niebiesko-żółtych telewizji, ale też i niebiesko-czerwonych-białych, a tak naprawdę spod sześciu kresek ułożonych w sposób właściwy, nie miałyby nic do powiedzenia, kompletnie nic. Ja nie jestem w stanie zrozumieć jak wykształcony człowiek nie wie co ma powiedzieć, nie jestem tez w stanie zrozumieć jak człowiek może coś czytać z podrzuconej naprędce kartki, mówiąc to, co uważa za właściwe. Dać mu papier do dupy to też coś wyczyta, tym bardziej, że zdaje w Japonii, w toaletach publicznych, papier do wycierania dupy jest zapisany spośnym tekstem. Nie byłem, nie wiem tego na pewno, ale gdzieś wyczytałem.
Czy miało być tak, że jak oświadczając się swojej żonie miałybym czytać z kartki? To jakiś absurd. Prawdą jest, że co prawda moja żona się mnie oświadczyła, ale przyjąłem to bez wahania, bo ją kocham. Tak, kocham ją bo ma dwie cechy, może raczej dwie wartości, które są dla mnie bezcenne.
Namawiam każdego, kto czyta to, co piszę tutaj, aby słuchał zawsze mądrych ludzi, a już na pewno do pokory, bo na pewno są mądrzejsi. Ostatnio zaś z buzią otwartą na świat miałem intelektulana przygodę. To prawie pięć godzin, gdy historia Narodu ze środkowej Europy jest wyłożona w zrozumiały sposób, ze obrażania inaczej myślących, bez krytyki i poniażania, bez poniewierania oraz bez upokarzania jurglieltników, bez wrzasków i krzyków.
Przecież Józef Józefowicz Wincentowicz Piłsudski, zdaje się brał pieniądze od wszystkich możnych Świata na przełomie wieków. Jeszcze nie raz o nim napisze. Nie mam szczagólnego szacunku do tego Pana, ale podziwiam, że potrafił zarządzań prawie trzydziestomilionowym Narodem. Wiele ma oczywiście na sumieniu, to temat trudny, ciężko ocenić jednoznacznie jego pychę, ciężko też pokorę. Zasługi niewątpliwie miał raczej w zakresie behawioralnym dla całkowicie zniszczonego kraju, ale też jednak nawiązując do Ulpiana Domicjiusza, chyba należał mu się stryczek, bo raczej nie pluton, albowiem Marszałkiem mianował się sam. I nie zgadzam się z nim, że "kto nie był za młodu socjalistą, ten na starość będzie skurwysynem", to jednak w obliczu tego cuchnącego trockizmu, już nacierającego zdegenerowaną hołotą od rewolucji we Francji, było lepsze, niż jak mój dziadek mowił, że "zapisał się do partii, bo tak lepiej, i nie będzie na klepisku spał na starość z krowami". Moje zdanie jest takie jednak, że można było lepiej, sprawniej.
Jak to mawiał taki zaś jurgieltnik carski, który tam sobie w swoim czasie uciekł po skrzydła jakobinów, dziadów, krótko mówiać czerwonych orłów i sutenerów, Adam-mial na imię, "żeby rozumieć, wystarczy być Polakiem".
Jeśli macie czas, około pięć godzin, to posłuchajcie, naprawdę warto. Poniżej link.
https://www.youtube.com/watch?v=CVTqTP3wilA