Zachwyt
A może tak... Dzieci moje, dzieci boże, sprawcie sobie trzosy, które nie niszczeją, a potem zaś, dzieci boże, dzieci moje, muszę wam zdradzić wielka tajemnice, zdarzył się bowiem cud. Przyszedł bowiem do mnie Bóg, powiedział, jest tyle pracy, tyle trudności. Czy ty to widzisz? Widzisz z jakim trudem budowana jest w naszej Ojczyźnie równość i sprawiedliwość?
Kto to oglądał, ten wie, ten wie na pewno...
Dziękuję Wam za piękne słowa, za smsy, ale nie piszę tego dla smsów i poklasku, dla słów miłych li tylko. Jak mnie nie będzie to zapomnicie, nikt nie będzie pamiętał o tym, że ja to ja. Niektórzy wiedzą, inni zupełnie nie wiedzą. Ja to piszę wyłącznie dla siebie i dla swoich dzieci. One muszą wiedzieć, że miały ojca, ojca takiego jakim był, że nie chodził w imię pokazania się sąsiadom czy innemu stadu baranów do Kościoła, a w domu bił żonę, czego nigdy w życiu nie zrobiłem. Ja to piszę, bo to spowiedź mojego życia i tak chcę. Nigdy nie wiadomo, co jest komu pisane. Dlatego proszę nie tylko o zachwyty, ale też o krytykę, bo raczej krytyka buduje, krytyka pozwala być pokornym. Upadałem i się podnosiłem, już miałem nadzieję, gdy nagle legła w gruzach nicości. Wiele razy. To tylko ja, bo jestem jaki jestem, a nie inny.
Nie sztuką jest klepać co mówili inni, sztuką jest uwierzyć.
Dodaj komentarz