Święta
Spędzać święta samotnie, to trudne chwile, ale na siłę się uśmiechać to jeszcze gorsze. Zrobilem przez te kilkadziesiąt już w sumie dni sporo dobrego. Z tego się cieszę i uczę się żyć sam. Mój Anioł ma tak smutne oczy, uśmiecha się nienaturalnie. Ona, wie, dobrze wie, że nie jest dobrze. Przeżywa to na swój sposób, na pewno tego nie rozumie, ale dusza czuje, serce słyszy. Kiedyś sobie to uświadomi. Wtedy oceni, dobrze miała jak ojca nie było, czy nie niedobrze. Oceni, czy ją skrzywdziłem, czy nie. Ja widzę, jak się ode mnie oddala, słyszę to w każdym jej słowie. Potwornie mi źle.
Poszedłbym kupić sobie gorzałę, ale co mi to da? Już to przerabiałem, zatapiając swoje troski, czasem prawdziwe, a czasem urojone. Jasne, najczęściej urojone, obwiniając wszystkich dookoła, robiąc im krzywdę, zadając cierpienie. To wszystko mechanizmy iluzji i zaprzeczeń, które doskonale znam. Dlatego nie pójdę się napić. Od wczoraj tak mi się chce napić i zapomnieć, że daję radę tylko dlatego, że wiem jak to się skończy i czym to się skończy. Wczoraj i przedwczoraj, cały dzień na telefonie, wypełniał czas, zabijał nudę, napełniał serce, karmił duszę. Dziękuje Nat, Ir, Ad, Ma. Jesteście, dziękuję, że jesteście. Czuję się kurewsko źle.
Dodaj komentarz