Prorocy
Fałszywi prorocy,
Zastanawiałem się dziś też jak pogłębioną analizę tego pojęcia przeprowadzić. Czy tylko rzucać hasłami ku dyskusji, czy też wyprowadzić jakieś hipotezy, które chciałbym udowodnić pewną alegorią, czy też stosując porównania, przeniesienia, analogie. Czy spróbować zaszczepić jakieś myśli moim zdaniem ważne, ale również, a może przede wszystkim dlatego, by każdy spróbował odnieść je do siebie.
Wymyśliłem.
Roman Kołton, dziennikarz sportowy. Bardzo go lubią za szczerą, do szpiku kości szczerą fascynację piłką nożną. Emanuje z niego rzeczywista radość z tego co robi, otwiera nowe kanały, opowiada o swoje pasji, ocenia piłkarzy.
Wojciech Kowalczyk, wybitna postać jeśli chodzi o talent, ale jednak zmarnowany, bo jestem przekonany, że mógł osiągnąć więcej. Wali prosto z mostu, co mu ślina na język przyniesie i z tego powodu wywalili go z Polsatu i nawet „co to ja nie potrafię i gdzie nie byłem” Mateusz Borek nie poradził nic. Kto nie zna Kowala, ten nie wie o czym piszę, natomiast to postać barwna, szczera, ale nie kontrolująca własnych emocji. A dlaczego? Wydaje się to oczywiste, bo sam kiedyś tak miałem i na pewno wiem, co piszę.
Romek, dziś opowiadał o fałszywych prorokach w Prawdzie Futbolu. Kontekst tego jest taki, że nasza reprezentacja U21 na Euro2019 wygrała dwa mecze i dziś gra z Hiszpania o tychże mistrzostw półfinał oraz tym samym o awans na Igrzyska Olimpijskie. Zachwytów nie ma końca, Grabara, Bielik, Szymański, Żurkowski, Kownacki, no, ale kto tu najważniejszy? Czesław „Żoze” Michniewicz. Warto tu jednak coś dodać. Pamiętam z poprzednich odcinków totalną krytykę tej eskadry myśliwców co to dziś Italię podbija, że to druga, nawet trzecia liga, że to szrot z zapasów innych lig, gdzie pięć milionów euro płaci się za piłkarza bylejakiego, bez szczególnego ryzyka, że może się uda. Pamiętam, jak Zagłębie Lubin pod wodzą trenera Czesława grało w eliminacjach Ligi Mistrzów i pojechało po bandzie w sensie takim, że grali anty futbol, bo tak trener był obsrany, że dostanie lanie pięć do zera, to wolał, aby krytykowano go wyłącznie za trzy do zera. Trener był -nie oszukujmy się zbyt bojaźliwy, aby to mogło się udać. W tymże kontekście pamiętam pomyje, które na jego głowę wylewało to środowisko. A to, że zbyt defensywnie, a to że nie potrafi, a to, że za młody, a może za gruby, a może źle przygotował drużynę. Panie Romku, pamiętam jak był Pan zniesmaczony tym Zagłebiem.
Powiem tak. W Polsce jest czterdzieści prawie milionów trenerów, a na świecie pewnie miliard. To jakby pozostaje bez dyskusji, ale...
Przez kilka ostatnich dni czytałem i oglądałem chyba wszystkie wywiady z trenerem Michniewiczem, a jeśli coś pominąłem to przepraszam. Co ważne, ja również nie specjalnie ceniłem osiągnięcia Michniewicza, ot trener jakich kupa w tym zasranym zaścianku.
Jednak wyrobiłem sobie zdanie, że to trener wyjątkowy. Jego szczegółowe analizy, jego wyjazdy za własne pieniądze na staże do innych klubów, podglądanie, wdrażanie w życie pomysłów - no to po prostu musi budzić szacunek. Ja zwyczajnie widzę, że ci młodzi pójdą za nim w ogień. A dlaczego? Bo mu ufają. Bezwzględnie podoba mnie się odwaga, z jaka oni wychodzą na rywala. Owszem, umiejętności obnażyli Włosi, kawałek szczęścia był potrzebny, ale nie widziałem u nich w ogóle chowania się za partnera, nie widziałem elektrycznych zagrań, głowy schowanej w dupie u kogoś innego. Idziemy na nich i walczymy. Nie uda się to trudno, ale robimy wszystko, żeby stanąć potem przed lustrem i powiedzieć samemu sobie „zrobiłem wszystko co mogłem”. To buduje wartość. Michniewicz tak samo. Przecież to on nakreślił taktykę, był odważny, znał słabe strony środka, więc wysłał Italię na boki, żeby sobie dorzucali. A jak dorzucali, to radzili sobie chłopy bez problemu. Nie wyszedł z ośmioma obrońcami, tylko standardowo dwóch środkowych i dwóch na skrzydłach. Nie było obrony Częstochowy, ajj, to nie Potop. To jest odwaga, to jest gra o zwycięstwo, a nie o to, aby nie przegrać. Jestem przekonany, że jeśli dziś nie narobią w gacie, to wszyscy będziemy się cieszyć. Kibicuje.
A Ty Panie Romku gdzie zgubiłeś Mateusza Borka? Poszedł na plaże, czy na spacer? Nie mógł już Ciebie słuchać, tak samo, gdy -jako zadeklarowany przydupas Franza Smudy, co to sobie pobudował to i tamto w Kościelisku- uprawiałeś Pan swój bełkot. Może za zasługi dostał Pan tam stały apartament? Tego oczywiście nie wiem, ale jak słyszałem opowieści, ze w 60 minucie Franciszek wprowadzi Obraniaka, żeby rozrzucał piłkę na skrzydła, to mogę się tego domyślać.
W sumie mogę się domyślać tego co tylko chcę.
Czołem fałszywi prorocy
Dodaj komentarz