Jest czy Go nie ma?
Kiedyś był „atomos”-niepodzielny, kiedyś słońce krążyło wokół Ziemii. Nic z tego nie jest prawdą. „Bóg nie gra w kości” mówił uczony, który nota bene ciągle oblewał testy na inteligencję. To jest tu akurat ważne, bo mówiąc więcej i wprost, dla wielu ludzi nic nie jest ważne. Dzisiejsza nauka potrafi wyjaśnić wiele, potrafi opisać świat w jakim żyjemy od prawie poczęcia, a więc jak się zdało mówić od Wielkiego Wybuchu. Więcej, potrafi opisać zjawiska które miały miejsce, ich konsekwencje, tyle, że wkrada się tu właśnie owo „prawie”. Oto model standardowy mówi, że wskutek Wielkiego Wybuchu, energia zamieniła się w masę, z zupy kwarkowo-gluonowej o zerowej lepkości powstały podstawowe cegiełki tworzące cząstki elementarne, a więc kwarki-budulce części jąder atomowych, neutronów i protonów oraz elektrony, a także neutrina i fotony oraz inne przedziwne twory skupione na tym, aby cały ten zestaw dań nie poszedł do kibla po pierwszej próbie. Jest to coś fantastycznego, wręcz fascynującego, generalnie trzyma się kupy, zaś ciągle nie jest kompletne. Ludzkość owszem, z tego korzysta, na poziomie takim, który de facto da się wyjaśnić i eksperymentalnie udowodnić. Mam na myśli ekspansję w czterech wymiarach, relacje masy i/lub energii (celowo używam tych pojęć zamiennie z uwagi na E=mc2), tudzież praw, którym podlegają oraz grawitacji najmniej poznanej. Albowiem znamy wbrew pozorom tylko cztery oddziaływania i cała nauka jest na nich oparta: odziaływanie silne, słabe, elektromagnetyczne oraz grawitacyjne. Wydawać mogłoby się, że jest ich znacznie więcej, ale proszę wierzyć na słowo, albo sobie uzupełnić wiedzę, że innych nie ma, wszystko, czego doświadczamy codziennie to mieszanina tychże oddziaływań w sensie eksperymentalnie udowodnionym. Nawet znając te zasady można bawić się w stwórcę, bowiem cała chemia organiczna, przede wszystkim tworzenie nowych białek w tym takiego gówna jak AIDS czy SARS CO2 to tylko balansowanie na wiedzy o budowie atomów, powłokach elektronowych i przede wszystkim ich spinach, a więc momentach pędów. Proszę poczytajcie jak wyglądają białka to zauważycie, że one mają nieprzewidywalne kształty przestrzenne. Wynika to z tego, ze zachodzące reakcje chemiczne możliwe są tylko z konkretnymi powłokami elektronów walencyjnych, a to nie działa zawsze i wszędzie. To jest zabawa w Pana Boga. Wracając do rzeczy nadrzędnej, głównego tematu. To wszystko tak naprawdę „prawie” działa. I o tym „prawie” jest dziś mowa.
Owo „prawie” polega na tym, że wszystkie fakty, które tu przytoczyłem są prawdziwe, ale działają dopiero od sekundy do minus czterdziestej drugiej potęgi po tak zwanym Wielkim Wybuchu. Może ktoś powiedzieć: pierdolisz gościu. Ok, pierdole, zatem chętnie posłucham co było wcześniej, bo nikt na Ziemi nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie - co było wcześniej. Nikt. Być może się ktoś taki nie urodził jeszcze, ale póki co, każdy szanujący się człowiek nauki na tak postawione pytania, odpowiada: „nie wiem”. Więc i ja nie uzurpuję sobie prawa do wykonywania zabiegów, o których nie mam pojęcia, a więc dochodzimy do jedynego i słusznego wniosku, że nikt nie ma pojęcia, co było wcześniej, czyli logicznym prawem de Morgana mówimy, że nie wiemy jak powstał świat, oj….nie świat, tylko Wszechświat, jak narodziło się istnienie, jak narodził się czas. Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie zaprzeczy, że to jest naturalny ciąg zdarzeń, który omawiam.
Zatem, wierzyć w coś, czy nie wierzyć. Nie oceniam, czy tą wiarą ma być Bóg, czy inna siła, która determinuje nasze istnienie. Nie wiem tego, ale wiem, że jest to właśnie „coś”, co podpowiada jak żyć, jak myśleć, nie co myśleć, ale właśnie jak. Jest to właśnie wolna wola przyrodzona każdemu człowiekowi. I ja w to wierzę. Istotą chrześcijaństwa jest pomysł, jest pomysł, że postępując według ustalonej etyki, zapisanej, przekazywanej kiedyś w formie ustnej, potem pisanej, mamy szansę, aby zrozumieć świat, konieczność własnego istnienia, realizację własnych potrzeb. Nagrodą za to jest zbawienie, a więc rozumiem to jako postać szacunku ludzi pamiętających o tym, że Ty i ja tu żyliśmy i coś po sobie zostawiliśmy. Tej nagrody nie otrzyma nikt, kto nie trzymał się tych zasad, kradł, kłamał, oszukiwał, zdradzał, zakradał się jako przyjaciel, a okazywał się wrogiem. Tego nie doświadczy nikt, kto nie miał pokory wobec samego siebie, nie doświadczy też ten, którego pycha była celem do realizacji siebie, cokolwiek miałoby to znaczyć.
Zgoda, można błądzić. Jak najbardziej, to są pokusy codzienności, ale pytanie co dalej. Czy brnąć w tym błądzeniu i tak naprawdę zakłamaniu przede wszystkim samego siebie, czy jednak warto powiedzieć szczerze: „tak, zabłądziłem, przepraszam, naprawie krzywdy i proszę o wybaczenie”.
Ktoś powie, gdzie był Bóg i Twoja wiara, jak palono na stosach ludzi, jak gazowano w Birkenau-obozie tymczasowo zamkniętym, zapytają gdzie był Twój Bóg i Twoja wiara gdy likwidowano całe plemienia Czarnych w środkowej Afryce, gdy na Syberii psy sikały na zmarłych z wycieńczenia więźniów, przeważnie politycznych. Gdzie był Bóg gdy Twoje dziecko umierało w Twoich ramionach.
Nie chce mnie się wchodzić w dyskusje z taki argumentami, bo mogę zapytać w ten sposób: w czyim interesie był handel niewolnikami, kto i jak zasiedlał Nowy Świat, a więc Amerykę północną oraz południową, a także Indie i Wyspy Pacyfiku, kto i dlaczego skonstruował i zdetonował bomby atomowe, w sensie jednak uranową, drugą plutonową w 1945 roku w Japonii. Kto zagłodził pięć milionów Ukraińców w latach trzydziestych ubiegłego stulecia. Kto strzelał do górników w roku 1970? Kto wprowadził stan wojenny, kto doprowadził do bankructwa tak piękny kraj z ponad tysiącletnia tradycja. I tak dalej i tak dalej…I tak dalej bo nie o to w tym chodzi.
W tym wszystkim chodzi o to, że ten właśnie Bóg i ta wiara też wtedy była, a Bóg zapewne miał inny plan. Miał być może taki, aby doświadczyć Świat i Ciebie też i mnie tragedią, aby pojawili się ludzie i ich postawy heroiczne, które zmiotą z historii te hieny, wygonią w zapomnienie, być może taki, żeby kolejny raz takie wydarzenia nie mogły się stać rzeczywistością.
Chodzi o to, że za Piotrem Dostojewskim „jak barany na rzeź idziemy”. My wszyscy i ja i Ty. Przemysł pogardy, okrucieństwa, życia tu teraz i tylko tu i teraz nabiera rozpędu. Rudi Dutschke przywódca bojówej sympatyzujących z RAF (Rote Armee Fraktion)mówił, odchodzimy od walki zbrojnej, przejmujemy instytucję. Trockistowki uczeń dokonał tego. Przecież któż dziś rządzi i dzieli w Europie. Zagadka?
Chyba nie. Już słychać, że Stany Zjednoczone planują wycofać swoje wojska z Niemiec, a mówiąc prostym językiem, jest to pozwolenie na odbudowę Bundeswehry. Co to oznacza, wiemy, bo przerabialiśmy.
Teraz ja pytam. No gdzie jest Twój i mój Bóg i moja wiara? Znów mają nasze dzieci umierać na naszych ramionach?
„wiesz mamo, wyobraziłem sobie, że nie ma Boga nie nie nie”
„wyobraziłem sobie, że mnie skrzywdziłaś, a to ja skrzywdziłem Ciebie”
„ale tak późno to zrozumiałem”
Kto zrozumie tez słowa, oczywiście zespół Dżem „List do M” na youtube.com można słuchać, to będzie wiedział, że jednak warto być człowiekiem. To był krzyk totalnie zagubionego człowieka. Nie dał sobie pomóc, nie dał rady. Za młody odszedł, niech mu ziemia lekka będzie.
Dodaj komentarz